Fugloy.
Wsiadam na pokład promu kursującego przy sprzyjających warunkach pomiędzy farerskim mainlandem, a wysuniętą najdalej na wschód wyspą archipelagu Wysp Owczych. Ritan zapewnia dostawy podstawowych produktów dla mieszkańców odizolowanej wyspy, pełni też funkcję śmieciarki i statku pocztowego. Po 45 minutach rejsu wzdłuż klifów Svínoy i Viðoy docieram do porciku w osadzie Kirkja. Gdy Ritan odpływa kieruję się do osady. Większość domów jest opuszczona, wąskimi uliczkami przechadzają się owieczki, a mnie ogarnia poczucie totalnej izolacji. Na wyciągnięcie ręki mam wizję postapokaliptycznego świata, gdzie ocalali mieszkańcy kryją się przed przybyszami, a kojącą i jednocześnie przerażającą ciszę przerywają jedynie szum oceanu i odgłosy ptaków oraz owiec. Przy kościele spotykam mieszkankę Kirkji, zamieniam z nią kilka słów oraz mam możliwość zobaczenia wnętrza świątyni z 1933 roku. Gdy kobieta znika za rogiem, dołączają do mnie 2 spragnione atencji psy pasterskie i towarzyszą w spacerze. Po chwili znikają, a na uliczkach pojawia się kilku mieszkańców zmierzających w kierunku małego lądowiska. To znak, że za kilka minut przyleci helikopter, który zabierze mnie do domu w Klaksvíku. 
Reportaż jest zapisem pobytu w najbardziej odizolowanej osadzie Wysp Owczych. Gdy archipelag poddaje się globalizacji, na Fugloy życie toczy się w rytmie przyrody, a życie w izolacji jest izolacją z wyboru.

Może Cię również zainteresować:

Back to Top